Witajcie Kochani! Jest prawie trzecia w nocy, a ja jakoś nie potrafię zasnąć i postanowiłam, że coś dla Was napiszę. Przed chwilą obejrzałam najbardziej wstrząsający film, jaki chyba jest. Muszę przyznać, że ładnie mi siadł wręcz na psychice, bo cały czas o nim myślę. Jest to dosyć stary film, bo mam na myśli "Requiem dla snu" , pewnie się zastanawiacie, dlaczego raczę Was jakimś odgrzewanym kotletem i rzeczywiście, gdyby nie wywarł on na mnie takiego wrażenia, to raczej nie wspomniałabym nic o nim, ale myślę, iż to jest tak wybitne dzieło, że tym razem muszę podzielić się z Wami moimi odczuciami i lekcjami, jakie mi przekazano. Więc jeżeli chcesz się dowiedzieć, o czym pokrótce jest ten film i poczytać o tym, co mnie szczególnie w nim poruszyło, to zapraszam do dalszej części posta.